Ojoj.... dawno tu nie pisałam, ale już wszystko nadrabiam ! :)
Dziś poruszę temat sztuczki, a dokładnie:
DĘBOWANIE
I w tym momencie połowa osób siedzi z bananem na twarzy i myśli "ale super!" a druga ze skwaszoną miną "jaka głupia!"
Ale spokojnie, nie będę pisać metody nauki tej sztuczki.
Dość często piszecie do mnie "napisz jak nauczyć konia dębowania" "Jak nauczyć konia dębowania?"
A gdy odpisuję, że tego nie zrobię zaraz zostaje okrzyknięta mianem "ta zła"
Fajnie to wygląda, no nie ?
No właśnie... większość jeźdźców kieruje się właśnie tym kryterium.
Tak, przyznaje się, gdy zaczynałam go tego uczyć też kierowałam się tym, ale nie tylko tym.
Sztuczki rozwijają mojego konia, Pampek często dębował podczas zabawy z innymi końmi, więc chciałam to wykorzystać do naszej wspólnej zabawy.
No aleeee nie o tym : >
Przez wielu ludzi dębowanie uważane jest za narow i w sumie im się nie dziwię, często spotykamy się z tym, że konie wykorzystują to pod siodłem czy w pracy z ziemi.
Ja osobiście jestem przeciwna uczeniu konia tej sztuczki, jeśli nie planujemy uczyć konia innych sztuczek. I mówię tu o słownych ludziach a nie słowach rzucanych na wiatr.
Nie ucz swojego konia dębowania jako pierwszej sztuczki.
Nie ucz swojego konia jeśli nie potraficie się dogadać przy najbardziej podstawowych czynnościach.
Nie ucz swojego konia jeśli się buntuje.
Nie ucz swojego konia jeśli jesteś młodą, niską osobą ! Wzrost, nasz wiek ma ogromną rolę w pracy z końmi. Wiecie dlaczego to zazwyczaj mężczyźni mają większy posłuch i szacunek u koni niż kobiety ? Bo są wyżsi (zazwyczaj, nie ? xD), mają bardziej donośny i mocniejszy głos, mają większą posturę.
Tak, jestem niską osobą, tak jestem chuda. Ale mam coś, co mi pomaga w pracy z Pampkiem czy innym koniem. Mam donośny głos. Taaak, to dużo pomaga. Kurde, ale nie o mnie !
Wielu z Was po prostu nie zdaje sobie sprawy jak niebezpieczna jest ta sztuczka. Mimo iż Pampek umie robić ją na zawołanie od prawie 2 lat za każdym razem musze uważać na niego i siebie jakby to robił pierwszy raz. Czasem mu się zapomni, że macha girami i może po prostu mnie uderzyć w głowę (co nigdy się nie stało, uważam ;) ).
Pytacie czy tego nie wykorzystuje. Na początku próbował. Ale nie było to takie dębowanie jak dziś. Lekkie unoszenie nóg w górę, coś w stylu lewady (ale to nie była lewada!). Jak to "wyleczyłam" ? Po prostu nie reagowałam, byłam bardziej uparta niż on. Ale to nie znaczy, że to będzie działać na każdego konia !
Ok, ok.
Nie będę się rozpisywać, kto zrozumie przesłanie tego wpisu to zrozumie.
Mam nadzieję, że szalone 13 latki, które mają w zamiarze uczyć konia/kuca dębowania wybiją to sobie z głowy.
Reasumując.
Dębowanie jest BE gdy nie znamy się na rzeczy ;)
W tym tygodniu naskrobię już coś o jakiejś sztuczce, o metodach jej nauki :)